Co to jest trauma, czym różni się od zespołu stresu pourazowego oraz czym jest terapia EMDR wyjaśnia Katarzyna Tutko, psycholog, psychotraumatolog i terapeutka EMDR.
Redakcja: Strachy, lęki, traumy, często używamy zamiennie tych wszystkich określeń, jednak z terapeutycznego punktu widzenia są pomiędzy nimi różnice, tak samo, jak są później różnice w traktowaniu i leczeniu ich. Czy dobrze uważam?
Katarzyna Tutko: Nie każda trauma wywoła zespół stresu pourazowego. Trauma to jest nagłe zdarzenie, które jest gwałtowne, nieprzewidywalne i konfrontuje nas ze śmiercią. Możemy też być obserwatorami zagrożenia życia i to też wtedy może być trauma, ale nie każda trauma przerodzi się w zespół stresu pourazowego, ponieważ każdy z nas ma takie wewnętrzne mechanizmy samozdrowienia. 80% osób bez ingerencji psychoterapeutycznej samemu dochodzi do zdrowia.
Red.: Trauma zawsze musi być związana ze śmiercią czy z poczuciem zagrożenia śmiercią?
K.T.: Trauma to tak: jest zagrożenie życia lub zdrowia lub integralności psychicznej i wtedy gwałt, nadużycia seksualne, też w dzieciństwie, wszelakie zaniedbania też są zagrożeniem integralności psychicznej człowieka.
Red.: Co to znaczy „integralność psychiczna człowieka”? Czy to jest nasze takie ogólne poczucie dobrostanu i akceptowanie siebie?
K.T.: Taka równowaga, spójność psychiczna.
Red.: Przestajemy się czuć dobrze sami z sobą?
K.T.: Czuć się sami z sobą i też nasze zaufanie do ludzi jest nadwerężone, dlatego też te traumy związane z innym człowiekiem są bardziej dotkliwe niż na przykład kataklizmy, które wywołała natura, nie człowiek.
Red.: Czym może taka trauma wywołana przez innego człowieka się wyrażać w naszym zachowaniu, czy w naszych reakcjach?
K.T.: Na pewno mamy wtedy trudności z przeżywaniem emocji związanych z regulowaniem ich, czyli pojawiają się na przykład impulsywne zachowania, złość, wybuchy agresji, tracimy zaufanie do tego, że świat jest bezpieczny a ludzie są dobrzy.
Red.: To jest rzeczywiście poważna rzecz, ale czy my mamy świadomość jako ludzie, po pierwsze: że czasami przechodzimy traumę, bo możemy być napadnięci na ulicy, bądź zwyzywani przez kogoś. Czy mamy świadomość, że trauma zagraża naszej równowadze i dobrostanowi i że powinniśmy szukać wtedy pomocy?
K.T.: Mam wrażenie, że społecznie mało się mówi o traumach, bo traumy najczęściej kojarzą nam się z wojną, żołnierzami, więc mało się o tym mówi, ale już coraz więcej. Nie każdy człowiek na początku wie, że ma zespół stresu pourazowego, który się objawia, że ponownie się przeżywa to doświadczenie traumatyczne, czyli pojawiają się koszmary senne, problemy z koncentracją. Nagle przechodzimy gdzieś i zobaczymy jakiegoś człowieka na ulicy, jakiś autobus i on jest bodźcem wyzwalającym, który nam przypomni o tym doświadczeniu traumatycznym. Często też się pojawiają myśli w naszej głowie mimowolnie, bez żadnej kontroli, które nam się kojarzą z tym doświadczeniem traumatycznym. Cały czas jesteśmy pobudzeni ponieważ poszukujemy tego zagrożenia i dopiero po jakimś czasie jak zauważamy, że to doświadczenie utrudnia nam funkcjonowanie codzienne, czyli mamy problemy, żeby pójść do pracy, skoncentrować się, wycofujemy się z relacji. Na początku myślimy, że to może być depresja, jakieś lęki i dopiero wtedy po jakimś czasie część osób sięga po pomoc. A zespół stresu pourazowego możemy zdiagnozować po miesiącu od wydarzenia trudnego, traumatycznego.
Red.: Czy trauma prowadzi do zespołu stresu pourazowego. Czy to jest jedno połączone z drugim? Czy taki zespół stresu pourazowego może wystąpić w innych sytuacjach?
K.T.: Każdy człowiek w życiu doświadczy, według badań, do dwóch bądź trzech wydarzeń, które mogą być potencjalnie traumatyczne. Traumatyczna może też być niespodziewana śmierć bliskiej osoby. Każdy z nas doświadczy traumy w życiu, ale nie u każdego człowieka ona się przerodzi w zespół stresu pourazowego.
Red.: Jakie są powody, że trauma przeradza się albo nie przeradza? To są te metody naszego organizmu samoleczenia się?
K.T.: To też, ale też u osób, które są bardziej lękowe, depresyjne, zespół stresu pourazowego pojawia się częściej. Bardzo ważne jest też wsparcie społeczne. Jeżeli po trudnym doświadczeniu ktoś się nami zaopiekuje, będziemy mogli opowiedzieć o tej sytuacji. W przypadku np. jakichś kataklizmów znajdziemy bezpieczne miejsce, opiekę medyczną to jesteśmy mniej narażeni na zespół stresu pourazowego. Do tego dochodzą też takie czynniki biologiczne jak temperament. Zdecydowanie osoby wysokolękowe, które łatwo reagują na bodźce są bardziej narażone. Więc tych przyczyn może być bardzo dużo.
Red.: Czy jest sens, czy w ogóle jest metoda, żeby mając świadomość, że ta osoba ma tendencję do tego żeby przeżywać bardziej traumę, co może prowadzić do syndromu stresu pourazowego. Czy możemy z wyprzedzeniem pewne cechy osobowości próbować wzmacniać, leczyć, żeby takie osoby aż tak bardzo nie przeżywały potencjalnych sytuacji trudnych, które napotkają na swojej drodze życiowej?
K.T.: Jako, że trauma jest wydarzeniem nagłym, niespodziewanym to nie możemy się na to przygotować.
Red.: Pytam się z punktu widzenia żołnierzy, bo często się kojarzy, że zespół stresu pourazowego dotyka żołnierzy, którzy gdzieś pojechali na misję i tam mieli do czynienia ze strasznym lękiem. Więc pytanie w kontekście żołnierskim czy jest możliwość takiego przepracowania niektórych rzeczy z żołnierzami zanim znajdą się w terenie potencjalnie niebezpiecznym, żeby ten stres był dla nich bardziej znoszony, ten lęk był bardziej do opanowania.
K.T.: W przypadku żołnierzy i innych zawodów, które są narażone na traumatyzację to najlepiej jest, też na przykładzie żołnierzy, po każdym jakimś trudnym wydarzeniu żeby jednak to przegadać z innymi osobami, czy nawet grupowo. Tylko u żołnierzy jest taki problem, że tam za bardzo nie ma czasu na emocje. Trzeba być twardym, silnym i być nastawionym na działanie. Podzielenie się z innymi też pokazuje, że nie tylko ja to przeżywam, inni też to przeżywają czyli to jest normalna reakcja na taką niecodzienną sytuację, więc to na pewno może chronić. Wsparcie społeczne chroni przed traumatyzacją i innymi problemami związanymi ze zdrowiem psychicznym, ale myślę że trudno jest się przygotować na traumę.
Red.: Jasne. A czy jest różnica między strachem, lękiem, traumą?
K.T.: Strach najczęściej jest uzasadniony, czyli boimy się faktycznego zagrożenia. Lęk ma takie podłoże bardziej emocjonalne, że nie ma zagrożenia, ale my i tak się boimy. Jeśli chodzi o traumę to na tyle to jest gwałtowne, nieprzewidywalne, że wtedy za bardzo nie wiemy jak zareagować, jak się zachować ponieważ nie mamy tych skryptów.
Red.: Nie mamy pewnych rozwiązań w głowie, nie wiemy jak się zachować, tak?
K.T.: Tak. Jest żałoba, przechodzimy proces żałoby to mniej więcej wiemy, że jest pogrzeb, jest pożegnanie, ktoś może płakać, że ludzie się ubierają na czarno, więc tutaj wiemy z czym to się je. Jak nagle dotyka nas jakiś kataklizm czy nadużycie seksualne to nasze ciało, nasz umysł za bardzo nie wie co z tym zrobić bo jest na tyle silny ładunek emocjonalny, że to nas po prostu odcina wtedy.
Red.: W takim razie, czy jesteśmy sobie w stanie poradzić i z traumą i z syndromem stresu pourazowego?
K.T.: Tak. Każdy człowiek jest w stanie sobie z tym poradzić mniej, lub bardziej. Natomiast na pewno takim ważnym czynnikiem chroniącym jest wsparcie społeczne, zadbanie o siebie, a także wyrzucenie z siebie tych emocji, żeby ich nie kumulować, nie tłumić. Wszelakie ćwiczenia relaksujące są pomocne i mogą być wsparciem psychoterapii, która w zespole stresu pourazowego jest najważniejsza.
Red.: A co to jest EMDR?
K.T.: Jest to odwrażliwianie i przetwarzanie za pomocą gałek ocznych. Jest to stosunkowo nowa metoda coraz częściej popularna w Polsce, która pozwala przejść przez ten cały proces traumatyczny. To wygląda w ten sposób, że klient w swojej głowie przetwarza najtrudniejszą sytuację i jednocześnie skupia się na swoim ciele, na swoich myślach i strefie poznawczej. W tym czasie ten klient/pacjent podąża wzrokiem za ręką terapeuty co pozwala stymulować obydwie półkule, lewą i prawą. Jeżeli one są równocześnie pobudzone to wtedy lewa półkula ma szansę przetworzyć emocje z prawej półkuli.
Red.: Dlaczego lewa półkula musi to przerobić?
K.T.: W trakcie doświadczenia traumatycznego jest to na tyle trudne, obciążające doświadczenie, że my się wyłączamy, odcinamy, więc ta lewa półkula nawet nie ma szansy przerobić poznawczo tego doświadczenia traumatycznego, więc ono jest takie zamrożone w pamięci, odseparowane od reszty doświadczeń naszych.
Red.: I to nie pozwala się leczyć, przerobić w umyśle?
K.T.: Na pewno jest to trudne w tym przypadku, że to jest odseparowane, jest przechowane w takiej formie lękotwórczej, nieobrobionej, więc jakby nasz umysł musi obrobić to, zobaczyć, włączyć w całą sieć pamięci, w swoją historię życiową i taka konfrontacja z tym pozwala nam spojrzeć trochę inaczej na siebie i na to doświadczenie. W pewnym sensie można powiedzieć, że dzięki EMDRowi czy innym metodom leczenia traumy zostawiamy tą przeszłość w przeszłości. Pamiętamy o wszystkim tym co się wydarzyło ale to już tak nie wpływa na nasze życie i funkcjonowanie codzienne.
Red.: Mówiliśmy o atakach złości, mówiliśmy o innych problemach, ale PTSD (zespół stresu pourazowego) w jaki sposób wpływa na życie nasze, naszych najbliższych?
K.T.: Z czasem osoby, które mają PTSD nieleczone, niezdiagnozowane wycofują się z kontaktów. Są po prostu nieobecne. Są te wybuchy złości, problemy z koncentracją.
Red.: A jak to znoszą najbliżsi? Czy też są w jakiś sposób narażeni?
K.T.: Na pewno przeżywają to w ten sposób, że mogą nie wiedzieć jak pomóc tej osobie, jak do niej trafić. To jest, mi się wydaje, najbardziej obciążające. Plus też, w związku mogą czuć się samotni, bo ci partnerzy, ojcowie, matki się po prostu oddalają, więc to wpływa na życie całej rodziny.
Red.: Terapia, która ma właśnie na celu ograniczenie tego wpływu tego wydarzenia traumatycznego z naszej przeszłości ma na celu zredukowanie czy wyeliminowanie tego typu zachowań i sytuacji.
K.T.: Na pewno w terapii traumy dążymy do obniżenia objawów. Nikomu nie możemy obiecać, że na 100% wszystko pójdzie dobrze, ale zazwyczaj ludzie wracają do równowagi psychicznej, tylko ważne jest żeby podjąć tą terapię w miarę wcześnie. Zespół stresu pourazowego oddziałuje na całe nasze życie i trudniej jest dokonać jakiejś korekty.
Red.: Czy trauma oddziaływuje tylko na naszą sferę psychiczną czy też na sferę cielesną?
K.T.: Trauma też się zamraża w ciele. Często osoby po nadużyciach seksualnych mają bóle lub uciski w okolicach miednicy. Jeżeli chodzi o inne osoby, które były jakoś zranione, czy był napad. Czasami mamy takie poczucie, że nas coś boli, lekarze za bardzo nie wiedzą co powiedzieć, bo wszystkie badania są ok. Więc wtedy wiemy, że przyczyną jest trauma, doświadczenie, jakieś stresy, lęki, które są niewyrażone, a jak nie wyrazimy emocji to one muszą znaleźć ujście i często znajdują ujście przez ciało.
Red.: Na co powinniśmy w takim razie zwrócić uwagę w naszym ciele, w tym w jaki sposób się czujemy żeby był to sygnał, że warto skontaktować się, umówić na wizytę z psychotraumatologiem?
K.T.: Na pewno, jeżeli mamy jakieś problemy zdrowotne, zrobimy badania i w tych badaniach nic nie wyjdzie to już jest taki sygnał dość oczywisty, że te nasze objawy mają podłoże emocjonalne. Warto też może prowadzić taki dzienniczek, gdzie widzimy, że mamy ból głowy w przypadku jakiegoś stresu, czy mamy ucisk w klatce piersiowej jeżeli nam się to wydarzenie traumatyczne przypomina, zbliża się rocznica śmierci czy tego trudnego wydarzenia.
Red.: Każdy z nas, Pani mówiła, jest przeciętnie dwa razy w życiu narażony na traumę. Czy zmiany cywilizacyjne, tempo życia, niepewność dnia podnosi ryzyko traumy czy raczej nas uodparnia?
K.T.: Badania mówią, że postęp cywilizacyjny jest bardzo szybki a nasz organizm po prostu jeszcze nie nadąża za tym. Ewolucja nie nadąża, więc ludzie są bardzo przebodźcowani i przeciążeni. Mi się wydaje, że to obniża bardziej naszą odporność psychiczną. Mamy bardzo dużo bodźców, mamy media społecznościowe, widzimy, że można żyć na różne sposoby, widzimy jak inni prowadzą szczęśliwe życie, przez to nam się wydaje, że nasze jest trochę mniej kolorowe. Jest też bardzo duża presja obecnie, nastawienie na karierę, żeby mieć dobrą pracę, wychowywać dzieci, do tego mieć pasję i jeszcze dobrze wyglądać, więc to wszystko, może nie sprawia, że jesteśmy bardziej narażeni na traumę ale na pewno obniża nasz komfort.
Red.: I obniża nasze poczucie wartości.
K.T.: Może obniżyć nasze poczucie własnej wartości.
Red.: Czyli za każdym razem, kiedy w przeszłości przeszliśmy jakieś tragiczne wydarzenie, może to być nie tylko wojna czy trzęsienie ziemi, ale i śmierć kogoś bliskiego, ważnego dla nas w rodzinie i jakiś atak na nas fizyczny czy cokolwiek i do tego odczuwamy jakiegoś rodzaju dziwne schorzenia, na które lekarze nie potrafią znaleźć recepty i nie wiedzą co nam dolega bo w wynikach jest ok oznacza to, że powinniśmy zgłosić się do psychotraumatologa i omówić z nim tę sytuację i też otwarcie powiedzieć o tym co nam się wydarzyło.
K.T.: Na pewno ważna jest psychoedukacja, żeby wiedzieć, że to co nas spotkało jest doświadczeniem traumatycznym i jeżeli po miesiącu nasze objawy lęku, apatii, tych koszmarów sennych się utrzymują to wtedy warto sięgnąć po pomoc ponieważ to może być zespół stresu pourazowego lub po prostu depresja czy zaburzenia lękowe i na pewno im szybciej sięgniemy po pomoc, tym komfort naszego życia będzie wyższy. Faktycznie, to jest bardzo trudne, mówienie o doświadczeniach traumatycznych, czy jeżeli chodzi o nadużycia seksualne, czy o wojny czy kataklizmy, dlatego też terapia EMDR jest na tyle dobrą metodą, że tam za bardzo nie musimy się wgłębiać w tę historię. Terapeuta musi wiedzieć co się dzieje z klientem. Niestety nie ma innej drogi, musimy się z tym zderzyć i przeżyć te emocje na nowo, zmienić myślenie o sobie, o tym doświadczeniu, żeby sobie z tym poradzić.
Red.: Czyli nikt za nas nie przeżyje i nie wyleczy stresu pourazowego, ale wiemy, że może nam pomóc, jeśli jest fachowcem.
K.T.: Dokładnie. To można też porównać do takiej metafory, że to klient jest kierowcą a terapeuta jest pilotem, po prostu mu towarzyszy w drodze do zdrowienia.
Red.: A proszę mi jeszcze powiedzieć: PTSD – po czym można go u siebie zauważyć?
K.T.: Zespół stresu pourazowego, żeby spełnić kryteria, które są 4: jest nadmierne pobudzenie, czyli ciągle jesteśmy tacy gotowi do walki, do ucieczki. Jest też unikanie, często może się objawiać w nadużywaniu alkoholu. Unikamy miejsc, sytuacji, ludzi, którzy nam się kojarzą z tą sytuacją. No i też jest ponowne przeżywanie, czyli mamy te koszmary, nagle nam się pojawiają w głowie obrazy z tego doświadczenia trudnego. No i też takim nowym kryterium, które zostało wprowadzone to są zmiany w myśleniu i nastroju, czyli jesteśmy obojętni, chłodni na bliskie nam osoby, nasze hobby, pracę, czyli po prostu wycofujemy się z życia. Już po tych czterech kryteriach możemy zdiagnozować zespół stresu pourazowego, ale nie trzeba wszystkich spełnić. Mogą też być niepełne objawy PTSD, czyli po prostu kilka kryteriów spełnimy, ale mi się też wydaje, że nie trzeba otrzymać diagnozy, żeby sięgnąć po pomoc.
Red.: Zdarzyło nam się, oczywiście nie z naszej woli ani winy przeżyć sytuację mocno traumatyczną, o których mówiliśmy. Mamy problemy z myślami, nie możemy zasnąć, kiedy zamykamy oczy widzimy tę sytuację za każdym razem na nowo i na nowo. Nasi współdomownicy mówią, że staliśmy się inni i trudni do zniesienia. Dodatkowo, nie wiadomo dlaczego boli nas w takim a nie innym miejscu, chociaż wyniki badań lekarskich mówią, że wszystko jest w porządku. Co w takiej sytuacji?
K.T.: Powinniśmy się zgłosić albo do psychotraumatologa, jeżeli mamy taką możliwość, chociaż obecnie większość specjalistów prowadzi konsultacje online także jest możliwość skorzystania de facto ze specjalistów z całej Polski. Jeżeli nie mamy możliwości kontaktu z psychotraumatologiem, to z psychologiem, psychoterapeutą no i też z psychiatrą w razie czego, bo czasami potrzebne są leki, żeby ustabilizować taką osobę, żeby ona mogła dojść do siebie i dzięki temu wtedy możemy zacząć pracę terapeutyczną.
Red.: Czy wtedy powinniśmy się wstydzić tego, że mamy PTSD?
K.T.: Ja powiem że nie, ale wiem, że to jest trudne do zrobienia ponieważ dużo jest jeszcze takiej stygmatyzacji w Polsce czy chorób psychicznych, czy nawet depresji, więc nie, nie powinniśmy się wstydzić ale rozumiem, że to może być bardzo trudne by się przed sobą przyznać i przed innymi osobami, że cierpimy na zespół stresu pourazowego, lub po prostu nasza kondycja psychiczna jest gorsza po trudnym doświadczeniu to jest ekstremalne dla człowieka.
Red.: Czyli podsumowując trudne, przykre i traumatyczne sytuacje zdarzają się każdemu z nas, czy każdemu z nas mogą się zdarzyć. Trudne i traumatyczne sytuacje mają nie tylko swój oddźwięk w naszych ranach fizycznych, różnego rodzaju bycie poturbowanym ale przede wszystkim jesteśmy poturbowanie wewnętrznie, emocjonalnie i umysłowo. Tak jak po takim przykładowym napadzie idziemy do lekarza, żeby opatrzeć zranioną rękę, lub nastawić zranioną nogę tak samo powinniśmy zgłosić się do specjalisty, żeby móc poradzić sobie z tymi emocjami, które kipią u nas w środku i z którymi nie potrafimy sobie poradzić a nie potrafimy sobie poradzić, dlatego że nigdy wcześniej nie musieliśmy sobie z nimi radzić.
K.T.: Na pewno po takim trudnym doświadczeniu warto jest porozmawiać z kimś bliskim, żeby wyrzucić z siebie te emocje, żeby tę historię opowiedzieć. Jeżeli zauważymy, że nasz stan po dwóch/trzech tygodniach, po miesiącu się nie poprawia to wtedy warto skonsultować się z psychologiem, pscyhotraumatologiem, żeby zadbać o siebie.
Red.: Nie bójmy się wizyt u specjalistów od psychiatrii, psychologii i nie bójmy się terapeutów. Najlepiej niczego się nie bójmy, natomiast jeżeli przeżyliśmy taki strach, lęk i traumę tym bardziej szukajmy pomocy u specjalistów. Bardzo dziękuję za rozmowę.
K.T.: Dziękuję bardzo.