Uzależnienie od cyberprzestrzeni – problem XXI wieku? O tym, czy warto robić sobie detoks od smartfona, jak rozpoznać, że nadmierne korzystanie z cyberprzestrzeni to już uzależnienie i jakie konsekwencja ma ono dla psychiki młodzieży i dorosłych, rozmawiamy z doradcą rodzinnym Ewą Żeromską i dr Aleksandrą Piotrowską, psychologiem dziecięcym, pedagogiem z Uniwersytetu Warszawskiego.
„Moja mieszkająca w Kanadzie przyjaciółka prowadzi bogate życie towarzyskie: uwielbia spotykanie się dużych gronach, na przykład w restauracji. Kiedy spotykali się w niepandemicznych czasach, na stole stał koszyk. Do tego koszyka wszyscy wkładali na czas spotkania swoje smartfony. Rozmawiali, patrzyli sobie w oczy. Telefon dzwonił? A niech dzwoni, można oddzwonić później. Taki szybki <detoks>. Objaw zdrowego rozsądku i szacunku dla drugiego człowieka”, mówi Ewa Żeromska. Zaznacza, że cyberprzestrzeń i smartfony są dobrodziejstwem i problemem współczesności równocześnie. Dobrodziejstwem – bo warto docenić to, co świat cyfrowy niesie ze sobą dobrego. Szczególnie w dzisiaj, kiedy cierpimy z powodu izolacji. „Możliwości komunikowania się z innymi osobami w momencie, gdy jesteśmy w izolacji sprawiają, że nie czujemy się wyrzuceni poza nawias życia. Byłoby więcej depresji, a i wychodzenie z choroby, także Covid-19, byłoby bez tego trudniejsze. Zdrowienie jest uzależnione również od stanu psychiki. A izolacja jest dla człowieka więzieniem. Nieważne, że bez celi”, mówi ekspertka.
Uwodziciel internet
Przyzwyczailiśmy się jednak sądzić, że bardzo łatwo wpaść w pułapkę nadmiernego uczestnictwa w wirtualnym świecie. I słusznie. Powszechna dostępność internetu, przynajmniej w Polsce, datuje się na okolice przełomu lat 90 i 2000, i już wtedy naukowcy dostrzegali jego niezwykłą moc uwodzenia. I zatracania się w nim. Andrzej Jakubik w Studia Psychologica (nr 3, 2002r.) podaje, że po raz pierwszy ciemną stronę korzystania
z internetu jako pierwszy prawdopodobnie dostrzegł i opisał nowojorski psychiatra Ivan Goldberg. Odmawiał on jednak stosowania pojęcia uzależnienia, ale niewiele później Kimberly Young, która stała się światową ekspertką od cyberprzestrzeni, pisała już o „uzależnieniu internetowym” i „złapanych w sieć”.
Co powoduje, że nie potrafimy wypuścić telefonu z rąk? „Przede wszystkim możliwość korzystania z niego – nieograniczona i niekontrolowana. Gorzej, jeśli niekontrolowana przez nas samych”, odpowiada Ewa Żeromska, wskazując, że niesie to zagrożenie dla naszych bliskich relacji. „Emocjonalny kontakt z domownikami jest zakłócony w sytuacji, w której rozmawiamy ze sobą, a jednocześnie zanurzeni jesteśmy w świecie cyfrowym. Jesteśmy z dziećmi, mężem, przyjaciółką, a tak naprawdę gdzie indziej”. Bo co powiedzieć o odczuciach dziecka, które siedzi przy stole z matką, która zerka, czy odrabia ono lekcje, ale w tym samym czasie ogląda coś w internecie? Krótko mówiąc: dziecko nie czuje się najważniejsze.
Sygnały alarmowe
Uzależnienie od internetu dziś diagnozuje się i opisuje podobnie jak inne uzależnienia: alkoholizm, narkomanię, hazard. Jest to kompulsywna utrata kontroli impulsów. Wspomniana już badaczka, Kimberly Young, opisała typy uzależnienia od sieci, m.in.: erotomanię internetową, uzależnienie od internetowych kontaktów społecznych, uzależnienie od sieci, przymus pobierania informacji. Stworzyła też test, w którym zawarła pytania, na które połowa twierdzących odpowiedzi oznacza zaistnienie problemu. Zaliczają się do niego pytania m.in. o: odczuwanie silnego pragnienia korzystania z internetu, odczuwanie silnego niepokoju, rozdrażnienia w sytuacji prób ograniczania korzystania z internetu, nieudane próby kontrolowania obecności w sieci. Test, dostępny w internecie, może stać się szybkim narzędziem autodiagnozy.
Destrukcyjna moc
Nie ma takiej sfery życia człowieka, w której uzależnienie, również i to, nie siałoby spustoszenia. Siecioholizm to zaniedbywanie obowiązków: szkoły, pracy. Szkoda dla bliskich relacji. Dr Aleksandra Piotrowska podkreśla, jak silną rolę w pojawianiu się nowych siecioholików, dorosłych, ale przede wszystkim wśród dzieci i młodzieży, odgrywa okres pandemii oraz konieczność pracy i nauki zdalnej. Gdy nauka odbywała się całkowicie w trybie stacjonarnym, czas na internet nadchodził głównie po szkole. Dziś to obowiązkowe godziny w szkole online, a później kilkugodzinna nierzadko aktywność w sieci dla przyjemności. „Liczba godzin spędzanych w cyberprzestrzeni wystrzeliła do góry. Myślę, że jedną z najpoważniejszych konsekwencji pandemii, i nie widzę tu prostego rozwiązania, będzie uzależnienie od internetu. Ze wszystkimi skutkami uzależnienia, czyli pogorszeniem funkcjonowania we wszelkich innych dziedzinach”, mówi ekspertka. Dotyczy to zdrowia fizycznego i psychicznego. Bo wyniki testów sprawnościowych polskich dzieci pogarszają się. A do tego, zaznacza dr Piotrowska, obserwuje się rosnącą liczbę dzieci z zaburzeniami snu. Dotąd była to domena seniorów. „Płytki sen, wybudzanie się w nocy są klasyczną i dobrze już przebadaną konsekwencją zbyt częstego obcowania z ekranami, które emitują światło pobudzające układ nerwowy do funkcjonowania”.
Kolejną istotną kwestią są problemy z nauką. „Konsekwencją nadmiernego korzystania z komputerów są zaburzenia koncentracji uwagi”, uważa psycholog dziecięca. Tłumaczy, że skupiać uwagę na wybranym przedmiocie należy się nauczyć. Od urodzenia dysponujemy uwagą, którą nazywamy mimowolną. Mimowolny charakter mają wszystkie procesy poznawcze małego dziecka – dziecko nie rządzi tym, na co patrzy, czego słucha, o czym myśli, co zapamiętuje. Rozstrzygają o tym zewnętrze czynniki. Mimowolna uwaga jest decydująca mniej więcej do 6-tego roku życia. Wtedy, albo nieco wcześniej, pojawia się uwaga, którą nazywamy zamierzoną lub dowolną. „Wynika ona z intencji dziecka, które postanawia na przykład wsłuchać się w dźwięki ciche, ale takie, które je zainteresowały. Albo wpatrywać się w dany element, wcale nie największy ani nie najbardziej jaskrawy”. Między 5,6 a 11 rokiem życia uwaga zamierzona narasta, aż staje się mniej więcej tak skuteczna jak wcześniejsza rozwojowo uwaga niezamierzona. Kiedy człowiek ma lat naście, uwaga zamierzona powinna być dominująca. Pod warunkiem że dziecko będzie ją ćwiczyć. „Tymczasem przy wielogodzinnym kontakcie z różnego rodzaju ekranami do głosu dochodzi uwaga mimowolna. Ekran sam dba o to, żeby przyciągnąć uwagę. Są dźwięki, kolory, ruch, zmiana” – zaznacza specjalistka.
Potrzebna diagnoza
Jak poznać, że dziecko ma problem z nadmiernym użytkowaniem cyberprzestrzeni? Doktor Piotrowska podkreśla, że największa w tym rola bacznie obserwujących i dobrze znających dziecko rodziców. Radzi, aby zwracać uwagę na to, jakie rodzaje aktywności dziecko wybiera, jeśli do niego należy wybór. Jeśli to zawsze jest: zrobić coś w sieci, to już wyraźny sygnał. Druga sprawa: czy mamy duży kłopot z ustaleniem i przestrzeganiem granic. Czy po tym, jak rodzic ustalił, że dziecko siada przed ekranem tylko na godzinę, dziecko jest w stanie w tym czasie odejść od ekranu i zająć się czymś innym, czy też zaczynają się różnego rodzaju targi. „Są dzieci, które reagują wrzaskiem, wściekłością, agresywnymi zachowaniami na próbę odciągnięcia od ekranu. Mamy już w Polsce przypadek zabicia matki, która, nie wiedząc, jak sobie poradzić, wyciągnęła sznur komputera z kontaktu. Dziecko potraktowało matkę taboretem” – opowiada psycholog.
Smutne dzieci cyberprzestrzeni
Jeśli odwrócimy sytuację, i spojrzymy na rodzinę, w której to dorośli mają kłopot z takim uzależnieniem, znajdziemy tam dzieci po prostu zaniedbane. „A to to też rodzaj przemocy – kiedy rodzice nie starają się zaspokoić podstawowych potrzeb dziecka, bo okazują się one nie tak istotne jak uzależnienie”, mówi dr Piotrowska. Dodaje, że z takich dzieci wyrosną dorośli z tragicznie niską samooceną. Potencjalne ofiary – najpierw w klasie, potem w życiu zawodowym i prywatnym. Bo nie dostały tego, czego również nie dostały dzieci osób uzależnionych od alkoholu czy hazardu – czułości i miłości. Dobrych wspomnień.
Lepiej zapobiegać niż leczyć
…bo leczenie uzależnienia od internetu wymyka się standardom przyjętym w terapii innych uzależnień. „Nie da się postulować tu całkowitej abstynencji. Wciąż jesteśmy więc bardzo słabi w radzeniu sobie z uzależnieniem od sieci”, zaznacza ekspertka. Trudno przecież wyobrazić sobie wiele zawodów przyszłości, które nie wymagałyby bycia online.
A o przyszłość właśnie tu chodzi.